Zastanawialiście się kiedyś nad zawodami, jakie przyszło Wam wykonywać w przeszłości i jaki miały wpływ na Wasze dalsze życie i karierę zawodową? Co stałoby się (albo nie stało), gdybyście w swojej przeszłości nie podjęli takiej czy innej pracy dorywczej, mało płatnej, nudnej albo niebezpiecznej?
Mnie niedawno naszła pewna refleksjo-retrospekcja.
Otóż przypomniałam sobie o wszystkich „zawodach” jakie dano mi było piastować przed tym jak rozpoczęłam karierę zawodową w obecnym wydaniu.
Robiłam różne rzeczy, które wiele mnie nauczyły.
Jestem z rocznika, który pracę dorywczą mógł zdobyć kiedyś tylko po znajomości, bo pracy dla młodych osób w wieku 17-20 lat po prostu nie było. Pamiętam, że aby otrzymać pracę w McDonald’s trzeba było znać managera restauracji, albo kogoś kto go dobrze zna. To był prestiż a praca przy obsłudze klienta oznaczał ogromną dorosłość i odpowiedzialność.
Swoją przygodę z prawdziwym pracodawcą zaczęłam w fabryce ciastek pod Warszawą. Wstawałam o 5 rano, żeby zdążyć na ranną zmianę. Przepracowałam 2 tygodnie, stojąc przez 8 godzin przy taśmie, pakując czekoladowe markizy do tekturowych pudełek. W strasznym upale i rozgrzanym do czerwoności wielkim piekarniku. Tam dotarło do mnie, że studia o których mówią rodzice nie są wcale takie głupie. I że trzeba szanować pieniądze a wydawania swoich ( przez siebie zarobionych) jest bardzo trudne.
Kolejne zajęcie to promocje. 10-12 godzin stania w super i hipermarketach, które wyrastały wtedy w Polsce jak grzyby po deszczu. Sprzedawałam wszystko, ale najwięcej nabiału. Do dziś kiedy przechodzę koło lodówek w sklepie wspomnienia wracają, jakby to było wczoraj.
Praca na promocjach nauczyła mnie jak rozmawiać z ludźmi, jak nawiązywać kontakty i prowadzić pierwsze rozmowy sprzedażowe z klientem. Czasem z klientem – amantem😊
Studia to przede wszystkim sprzątanie u dość wymagającej pracodawczyni-perfekcjonistki. Pamiętam, że nawet do tego zawodu odbyła się rekrutacja. Moja pracodawczyni zaprosiła dwie osoby: mnie i moją konkurentkę. Wybrano mnie ze względu na większe zaangażowanie i szybkość w prasowaniu koszul z falbankami. Taka Ci kompetencja.
Pamiętam też prace dorywcze na akord przy składaniu pudełek na loterię. Loteria i dla mnie okazała się szczęśliwa bo w tej pracy spotkałam swojego osobistego męża😊
Przede wszystkim jednak ciężka praca będzie zawsze kojarzyła mi się z wyjazdami za granicę. Kiedyś to był szczyt marzeń. Zarabianie waluty twardej i nauka języka. Anglia, Holandia. Wyjeżdżało się na specjalne zaproszenia znosząc upokorzenia celników w Dover, którzy sprawdzali stan Twojego konta w bankomacie. Zrywanie malin, jabłek, truskawek, szparagów nawet uprawa chmielu. Za granicą nauczyłam się języka, maiłam okazję rozpocząć przygodę z zarządzaniem zespołami pracując jako manager w pakowalni, tam nauczyłam się samodzielności i poznałam wielu wspaniałych ludzi.
Jak wyglądałaby moja kariera zawodowa, gdybym w przeszłości nie robiła tych wszystkich rzeczy? Na pewno inaczej. Wierzę, że wszystko ma na siebie wpływ i doprowadza nas do miejsca w którym jesteśmy.
Taka retrospekcjo-refleksja.