Zarządzanie konfliktem w zespole: Moje niekoniecznie „miłe” doświadczenie w roli lidera
Każdy kto zespół ma albo miał wie, że kierowanie zespołem (albo bardziej elegancko – przewodzenie zespołowi) to wyzwanie, które niesie ze sobą wiele odpowiedzialności i obowiązków. W trakcie mojej kariery jako szef zespołu napotkałam na trudności, których nie spodziewałam się mieć, takie jak konflikt między osobami w moim zespole. Sytuacja była już na tyle trudna, że stworzyła atmosferę napięcia, odbijając się mocno na wydajności i harmonii pracy w całej grupie. Wiedziałam, że muszę podjąć szybkie i skuteczne działania, aby rozwiązać ten problem. Inaczej polegniemy jako dział, jako drużyna, ja jako przełożony. I uwierzcie, że to doświadczenie na zawsze pozostanie wpisane w moją historię jako lidera, stanowiąc ważną lekcję w moim rozwoju zawodowym i osobistym. Było to już kilkanaście lat temu, a jednak nadal pamiętam, jak by to było wczoraj…
Początkowo nie wiedziałam, jak zareagować na narastający konflikt. Dwie osoby, kobieta i mężczyzna, nie byli w stanie ze sobą rozmawiać. Każdy udowadniał, że jest mądrzejszym, lepszym specjalista. Kłótnie, fochy, podważanie prawidłowości raportów… Pech chciał, że projekty robili razem, i część każdego z nich była ważna.
Im bardziej konflikt się przedłużał, czułam wewnętrzny niepokój (żeby nie powiedzieć panikę) związany z potencjalną oceną moich kompetencji jako lidera. Zadawałam sobie pytania, “Czy dam radę to rozwiązać? Co ludzie pomyślą o mojej zdolności do kierowania zespołem?”. Było to dla mnie trudne, ponieważ jako szef, zależało mi na utrzymaniu pozytywnego wizerunku.
Panika trwała krótko, po czym zaczęłam działać w myśl zasady, albo ja to rozwiąże, albo rozwiążą to za mnie wypowiadając mi umowę o pracę…W pierwszym rzucie działań naprawczych, zdecydowałam się na podzielenie się tą sytuacją z sąsiadką, która w tamtym czasie była dyrektorem działu HR i miała bogate doświadczenie w zarządzaniu zespołami. Jej wsparcie i pomysły były dla mnie ogromnym wsparciem. Doradziła mi, abym nie bała się szukać pomocy i rozmawiać z doświadczonymi liderami. Szczerze ulżyło mi, że wyrzuciłam wszystko z siebie, a po drugie, dotarło do mnie, że takie sytuacje są czymś normlanym. Trzeba schować dumę do kieszeni i nie zamiatać pod dywan.
Dalej zaczęłam szybko przekopywać się przez literaturę z obszaru rozwiązywania konfliktów i mediacji. Dużo takich mądrości mamy w Internecie, jeszcze więcej w amerykańskich publikacjach. Część przydała się mocno, z części obśmiałam się jak norka, ze względu na infantylność porad i rozwiązań.
W tamtym czasie, jednak ostateczną pomocą okazał się mentor, człowiek z ogromnym doświadczeniem w zarządzaniu zespołami i rozwiązywaniu konfliktów. Była to osoba z polecenia, o której wiedziałam, że pomoże i doradzi. Zegar tykał, ja nie miałam już czasu na dalsze „szkolenia” i niepewność.
Mentor pomógł mi przeanalizować konflikt, zidentyfikować jego źródła oraz czynniki, które do niego doprowadziły. Razem opracowaliśmy strategię mediacji, która miała na celu przywrócenie harmonii w zespole. Krok po kroku opracowaliśmy scenariusze, które pomogły mi w zrozumieniu różnych możliwych wyjść z sytuacji. Wyglądało to jak bym przygotowywała się do meczu piłkarskiego i rozpisywała strategie gry na kartce…
Sam proces mediacji był dla mnie wyzwaniem. Szybko musiałam przyswoić sporą dawkę wiedzy, w tym narzędzi, które wykorzystałam na spotkaniu. Na sesji ze stronami konfliktu, spociłam się jak mysz, było to dla mnie mocno obciążające doświadczenie. Dodam, że oczywiście obie zwaśnione strony nie ułatwiały mi zadania.
Finalnie po 3 sesjach udało się osiągnąć porozumienie między konfliktującymi się stronami, co było dla ogromnym sukcesem. Osobistym sukcesem i sukcesem dla firmy. Nie mogłam uwierzyć, że „zwykła” rozmowa daje takie efekty.
Z tego doświadczenia nauczyłam się, jak ważne jest nie ignorowanie konfliktów, ale aktywne ich rozwiązywanie. Że takie rozwiązanie jest możliwe. Że warto i trzeba próbować. Jestem pewna, że gdybym nie zdecydowała się podjąć działań, konflikt mógłby narastać i skończyłoby się to odejściem pracowników. I moim.
Żeby była jasność. Nie twierdzę, że konflikty rozwiązuję obecnie bez zmrużenia oka. Że jestem mega mediatorem i rozjemcą spraw wszelakich. Wiem, jednak, że temat gdyby nie daj boże znów się pojawił, dźwignę, nie ucieknę i dziś mogę wspierać innych liderów w podobnych sytuacjach.
📒👨🏼🎓📒 Jeśli tematy rozwoju kariery są Ci bliskie zapisz się do mojego newslettera. www.coachingirekrutacja.pl/newsletter
Otrzymasz PREZENT – narzędzie, które pomoże Ci uporać się z 4 głównymi powodami blokującymi Cię przed zmianą kariery zawodowej! LINK DO ZAPISU W KOMENTARZU
#coaching #praca #kariera #coachingkariery
Administratorem Twoich danych osobowych jest Coaching i rekrutacja Agnieszka Miliszkiewicz-Pajdzińska z siedzibą przy ul. Mehoffera 23/16, Warszawa 03-131. Podanie danych osobowych jest dobrowolne i możliwe do wycofania. Więcej informacji na temat procesu przetwarzania danych osobowych oraz przysługujących Ci praw uzyskasz w Polityce prywatności.